Liczę na to, że będziecie komentować, bardzo mnie to podnosi na duchu ;)
Rozdział 1. Spotkanie
- Iwasaki
Takashi! Chodź tu do mnie na chwilę…
Mężczyzna
posłusznie odwrócił się w stronę, z której dobiegał głos. Nie zdziwił się
ujrzawszy swojego szefa, tylko on zawsze miał mu coś do zarzucenia.
- Tak panie Star?
Zapytał z
wyraźną irytacja w głosie. W końcu c z tego, że Iwasaki był wieloletnim
partnerem jego córki, prawdopodobnie
jego przyszłym zięciem. Richardowi Starowi nie przeszkadzało to w
pastwieniu się nad nim. Nawet w prywatnych okolicznościach torba się było do
niego zwracać na per pan.
- Do mojego
gabinetu. Już.
I ten głos,
który nie cierpiał sprzeciwu . Na same jego brzmienie biedny Takashi dostawał
dreszczy, jednak posłusznie ruszył kierunku ,,jamy,, szefa.
Będąc stałym
bywalcem w biurze Richarda Stara, zdążył się już przyzwyczaić do ogromu zdjęć
na ścianach. Zdjęć między innymi Claudii, jego ukochanej córeczki. Gdzie nie
spojrzeć Claudia na rowerze, z wybitym zębem, na basenie, czy odbierająca
dyplom… Mimo znacznego nadmiaru tego wszystkiego, było widać, że Star jest
bardzo sentymentalnym człowiekiem, który na pierwszym miejscu stawia rodzinę.
Takashi uważał to za jedną z jego niewielu dobrych cech.
Mężczyzna
staną przed drewnianym zdobionym biurkiem z którego zerkały nań kolejne tony
zdjęć.
- Więc… po co
mnie pan tu wezwał?
Zaczął
niepewnie. Wolał podejść do sprawy ostrożnie, a nuż znowu trafi mu się jakaś
ciekawa robota,
- Cóż, na
pewno nie z byle powodu. Zresztą pewnie wiesz, że na popołudniową herbatkę to
bym cię raczej nie zapraszał.
- Tak coś właśnie
podejrzewałem…
- Cicho
chłopcze. Skoro tu już jesteś, to postawię kawę na ławę.
Mina
Takashiego znacznie zrzedła. Czyżby Star znowu zamierzał mu prawić o swojej
dezaprobacie dla jego związku z Caludią?
- Mimo, że cie
nie lubię, Iwasaki, to lepszego menagera w naszej agencji nie ma. Jak zapewne
wiesz, w tym roku odbywa się konkurs Big Master, a mi zależy na tym, by nasza
agencja zyskała rozgłos.
- Co pan
sugeruje?
- Sugeruję, a
może raczej nakazuję, żebyś wypromował tegorocznego zwycięzcę tytułu Big Master.
*
Takashi
nienawidził spotkań biznesowych. Tak więc jak tylko szef nakazał mu towarzyszyć
sobie przy jednym z nich, miał ochotę po prostu uciec. Jednak jego szef był
przebiegły. Wiedział, że Takashi pała czystą nienawiścią do biznesowych spędów,
z radością obserwował więc minę menagera.
- Panie Star,
jako jeden z pańskich głównych sponsorów, chcę przedyskutować z panem sprawy
dotyczące tegorocznej reklamy i budżetu,
- Jestem
pewien, że nie odmówicie nam poparcia także tego roku.
Zadeklarował
Star z wyniosłą miną, co zbiło trochę z tropu przedstawiciela firmy ,,Chiba
Corporation’’, zajmującej się eksportem żywności. Kiedy wreszcie odzyskał mowę,
zdobył się nawet na drwiący uśmiech.
- Nie jestem
tego taki pewny. Pańska firma przynosi więcej strat, niż zysków.
- Co za
zuchwalstwo!- Powiedział Star.- To przecież nasza agencja wypromowała Jack’a
Firick’a!To właśnie mu odkryliśmy ,, The Incest!’’
- To były
chwilowe sukcesy, panie Star, zastanawiamy się więc, czy nadal udzielać panu
poparcia.
Mina
podstarzałego mężczyzny, jakim był Star, zbladła nieznacznie. Nie mógł sobie
pozwolić na stratę jednego z głównych sponsorów. Cała nadzieja w tym, że ,,
Chiba Corporation’’ zaakceptuje jego plany co do tytułu Big Master.
- Musicie nam
udzielić poparcia. Bo to właśnie w tym
roku agencja ,,Star’’ wypromuje laureata Big Master!
W oczach
rozmówcy zaskrzyły się iskry zainteresowania.
- Wie pan na
co się porywa składając takie obietnice?
- Wiem
doskonale. Mój najlepszy menager osobiście się tym zajmie. Mam do niego pełne
zaufanie. To zdolny, ambitny, młody człowiek.
Na tyle
przyjaznych epitetów Takashi odkaszlną cichutko. Jego wredny szef doskonale
potrafił wykorzystywać to, co miał pod ręką.
Star był
zadowolony. Wiedział, że człowiek ,, Chiba Corporation’’ połknął haczyk. Odetchnął
lekko, nie starci kolejnego sponsora.
Przez resztę
spotkania Takashi udawał, że nie przysypia. Rozmowy dotyczyły bowiem głównie
umowy reklamowej, która jakoś szczególnie go nie interesowała. Ożył dopiero
wtedy, kiedy nastąpiły wzajemne podziękowania i tradycyjne wymiany ukłonów.
- Iwasaki,
możesz iść do domu i zając się sprawą konkursu- odezwał się szef.- Liczę na to,
że szybko przedstawisz mi jakiś genialny pomysł.
Jego kochany
szef jak zwykle tylko wymagał. Skrzywił się po czym wymamrotał słowa pożegnania.
Mężczyzna ruszył przez ogrodową ścieżkę, prowadzącą do jednej z bocznych bram
wielkiej rezydencji właściciela ,,Chiba Corporation’’. Rozległa budowla w
tradycyjnym, japońskim stylu stwarzała ogromne wrażenie. Niewiele już takich
zostało, zwłaszcza w bogatszych dzielnicach Nowego Tokio.
Takashi szedł przez
lasek, wpatrując się w barierę odgradzającą Nowe Tokio od reszty Japonii.
Westchną przypominając sobie czasy otwartych bram, kiedy to jako mały dzieciak
biegał poza granicami miasta. Ah, jaki to były czasy!
Kiedy
mężczyzna ujrzał bramę zatrzymał się. To było nagłe, niczym przebłysk w jego
podświadomości. Muzyka, słyszał delikatne nuty lekkiej melodii. Odwrócił się w
kierunku, z którego dobiegały dźwięki pianina, jednak zobaczył tylko gęste
krzaki. Zawahał się chwilę, po czym ruszył w dalszą drogę ku bramie. Po chwili
znowu się jednak zatrzymał, kiedy do melodii dołączył głęboki, porywający głos.
Gdzie jest twój dom, mój mały skowronku?
Gdzie gniazdo masz uwite?
Zabierz mnie tam, polecę tobą…
Żaden z nas nie będzie już sam…
Takashiego
ubodła prostota tej piosenki, jakby wymyślonego przez jakieś rozmarzone
dziecko. Jednak ton głosu wykonawcy, taki smutny i przejmujący, nie pozwalał
nie brać go poważnie.
Zdecydowanie
ruszył w kierunku dźwięku. Przedzierał się przez krzaki, dopóki nie natrafił na
budynek. Odizolowana część rezydencji, prawdopodobnie pełniąca teraz rolę
szopy. Mężczyźnie przeszły ciarki po plecach, scena jak z horroru. ,,Młody,
przystojny mężczyzna zostaje zwabiony w las przez tajemniczy, eteryczny głos.
Natrafi na opuszczoną posiadłość, na dodatek sam do niej wchodzi, nie
spodziewając się tego, co go czeka’’ Pomyślał. Nie wiedział przy tym, jak
bliski był prawdy.
Znalazł
wejście do środka. Półmrok panujący w pomieszczeniu współgrał z tonami kurzy,
skutecznie utrudniając widoczność. Takashi nie odzywał się, nie chcąc przerywać
melodii. Skupiwszy wzrok dostrzegł postać w koncie. Jej smukła sylwetka okryta
była pasmami długich, prostych włosów. Podszedł bliżej, by móc spojrzeć w twarz
tej niezwykłej osobie.
- Wspaniały
koncert.
Powiedział.
Postać podskoczyła, szybko chowając się za starym, zabytkowym pianinem.
- Co pan tu
robi?!
- Przyszedłem
tu za dźwiękami tej cudownej symfonii.
Odpowiedział
menager głosem pełnym melancholii.
- To niech pan
sobie pójdzie!
Takashi
niezrażony nieuprzejmością rozmówcy uśmiechną się. Osoba ta przypominała mu
bowiem przestraszone zwierzątko. Właściwie, to zaczął mu świtać w głowie pewien
pomysł.
- Nie pójdę,
wręcz przeciwnie, zamierzam ci złożyć propozycję. Zostaniesz wokalistą
ubiegającym się o tytuł Big Master.
To było takie
nagłe. Nawet Takashi zdziwił się pewnością swego głosu. Poczuł jednak, że ten
właśnie chłopak może to zrobić. Może wygrać Big Master.
- Pan
zwariował?!
Ja nawet pana
nie znam! Skąd się tu pan w ogóle wziął?!
Dobiegł głos
zza pianina.
- Jestem
Iwasaki Takashi. Menager z agencji,, Star’’, którą sponsoruje właściciel tego
przybytku. Mam za zadanie wypromować tegorocznego laureata nagrody Big Master.
Zapadła cisza.
Jednak po chwili zza pianina znowu dobiegł głos.
- Nie.
- Dlaczego
nie?
- Bo się nie
nadaję.
- Jak to nie?
Masz talent! Możesz podbić świat show biznesu!
Przekonywał
Takashi. Chciał, bo to właśnie ta osoba została jego wokalistką.
- Problemem
nie jest mój talent, tylko wygląd…
Standardowy
problem nastolatek. Wygląd.
- Nie możesz
być aż taki brzydki! Poza tym liczy się talent! Wyłaź zza tego mebla, to cię
fachowym okiem obejrzę.
Znowu cisza.
Nagle zza pianina zaczęła wyławiać się sylwetka, a Takashiemu odjęło mowę.
Przed nim stał
wysoki, tyczkowaty nastolatek, o długich, tłustych, czarnych włosach. Nie
byłoby to nic niezwykłego, gdyby nie jego twarz. Takashi cofnął się do tyłu,
kiedy ich oczy się spotkały. Twarz chłopaka była bowiem wykrzywiona, w dziwny
sposób zniekształcona. Jedno oko głęboko osadzone, natomiast drugie zakryte
przez opadającą brew. Pliczki były w jednych miejscach wklęsłe, a w drugich
dziwnie opuchnięte. Nos pokryty brzydkimi bruzdami a usta krzywo osadzone.
Takashi
oniemiał, kompletnie go zatkało. Przełknął jedynie głośno ślinę i zapytał:
- Kim jesteś?
Chłopak
prychną, jakby wiedział, że to się stanie.
- Chibita
Natsuki. Drugi syn właściciela firmy ,,Chiba Corporation ‘’. Drugi i ten
najbardziej niechciany.
Zakończył
cicho.
Iwasakiemu
odjęło mowę. Bał się zareagować. ,,Takashi weź się w garść! Przecież to ten sam
chłopak, z którego chciałeś zrobić gwiazdę’’. Powiedział sobie. ,,Od kiedy to
zwykłeś oceniać ludzi po wyglądzie?’’
- Nadal chce
pan zrobić ze mnie gwiazdę?
Zapytał
chłopak. Mężczyzna otrząsną się lekko, po czym spojrzał w oczy chłopaka.
- Tak. Zostaniesz
laureatem nagrody Big Master. Osobiście dopilnuję, by tak się stało.